Gdyby się tak przyjrzeć swoim emocjom to gniew zastępuje inne emocje, które są dla nas bardziej bolesne.
Ale konkretna sytuacja dla analizy twierdzenia.
Ze dwie godziny temu bardzo ale to bardzo rozgniewałam się na swojego pracownika. Nie zrobił czegoś na czas o czym wielokrotnie mu przypominałam i bardzo wiele od tego zależało. Z tego, że tego nie zrobił pomimo wielokrotnych zapewnień wynikną nieciekawe konsekwencje.
Oczywiście jako przełożonej nie wolno mi pokazać emocji. Poszłam więc do swojego biura i próbowałam rozprawić się ze swoimi odczuciami, które kipiały od zwykłego wewnętrznego ludzkiego gniewu.
Miałam ochotę nazwać tego pracownika najbardziej wyszukanymi epitetami jako odwet za to, że nie dopilnował swoich obowiązków.
W czasie wnikania w gniew okazało się jednak, że czym głębiej tym coś bardziej innego.
Bo gniew był tylko przykrywka i formą obronną.
Pod tym płaszczem tkwił lęk o konsekwencje, rozczarowanie postawą innej osoby- nie interesuje jej co mi narobiła swoim niedopełnieniem obietnicy, poczucie zlekceważenia przez kogoś dla kogo byłam fair.
Czyli emocja gniewu zastąpiła mi emocje świadczące o tym, że moja osoba jest dla kogoś nieważna.
Poczucie nieważności/obojętności jest przecież o wiele boleśniejsze. Bo my się lubimy czuć ważni.
To dowartościowuje zewnętrznie .....
Tak to czy nie tak?