Ale zaraz, z definicji empatia jest właśnie zdolnością do odczuwania stanów psychicznych drugiej osoby, PRZEJMOWANIA ich sposobu odczuwania, odbierania rzeczywistości.
Więc jeśli mamy trzymać się terminologii, to nie ma w przypadku empatii miejsca na margines zdrowego rozsądku i obiektywizm. Nie jest to to samo co
umiejętność postawienia się w cudzej sytuacji, z zachowaniem obiektywizmu - w tym przypadku mówimy o zjawisku decentracji --->
http://pl.wikipedia.org/wiki/DecentracjaJeśli chodzi o współczucie, to niewiele ma niestety współcześnie wspólnego z etymologią słowa samego w sobie. Współ - wspólne czucie - odczuwanie, pierwotnie oznaczało dokładnie to samo co empatia właśnie. Problem w tym, że obecnie, tak jak piszesz, współczucie stało się dość pustym frazesem, mającym na celu zakomunikowanie komuś gotowości do dzielenia z nim niedoli zamiast, na przykład, niesienia pomocy.
Warto podkreślić, że empatia sama w sobie też nie rodzi potrzeby pomocy osobie pokrzywdzonej, empatia sprawia, że "odbiorca" uczuć również staje się ich "ofiarą" i tylko kwestią cech osobniczych empaty jest to, czy współ-cierpiąc, współ-odczuwając poczuje bodziec do działania, do poprawy swojej sytuacji.