Marzec 28, 2024, 09:26:26 pm

Autor Wątek: Czego nam potrzeba zależnie od płci  (Przeczytany 3042 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline LI

  • Modérateur
  • Level I
  • *****
  • Wiadomości: 440
  • Liked: 20
  • Bądź sobą, wszyscy inni są już zajęci ....
  • Grupa: A RH +
Czego nam potrzeba zależnie od płci
« dnia: Sierpień 23, 2013, 08:44:36 pm »
  • Publish
  • http://piek-na.blogspot.com/2013/08/o-szacunku.html

    Pewnie tak jak ja i Ty Droga Piękna masz wiele relacji z mężczyznami i są to relacje różnego rodzaju- z ojcem, kolegą, przyjacielem, narzeczonym czy mężem.... Pewnie wiele razy ich zachowanie było dla Ciebie niezrozumiałe, złościli się, powstawały kłótnie a Ty zastanawiałaś się i nie rozumiałaś co tak naprawdę złego zrobiłaś...... Pamiętam moje rozbicie z przed kilku dni kiedy to w towarzystwie zachowałam się całkiem po swojemu i nie widziałam problemu kiedy mój przyjaciel poczuł się głęboko zraniony moją reakcją a właściwie jej brakiem. Rozmawialiśmy o tym na drugi dzień długo. Wyglądało to jak rozmowa Marsjanina z Wenusjanką - każdy swoje i nikt nikogo tak naprawdę nie rozumiał. To oczywiście doprowadziło do takiego niezręcznego punktu, w którym nikt nie wie co począć dalej bo nie wiadomo o co chodzi. Przezywałam takie uczucie wielokrotnie z moim ojcem, który nie wiadomo dlaczego denerwował się i czuł się zraniony w sytuacjach kiedy ja tak naprawdę nie miałam nic złego w zamiarach.
    Czułam się zawsze  z tym źle. Z jednej strony widziałam, że coś mężczyznę rani i jest mu źle z drugiej nigdy nie rozumiałam co i rzez to czułam, że coś jest ze mną albo z nimi nie tak. Do takich sytuacji dochodziło wielokrotnie a ja po każdej z nich czułam się bardziej zraniona.

    Odpowiedź przyszła z Biblii. Nie dalej jak kilka dni temu sięgnęłam do Niej jak zwykle lubię ja- otwieram Ją na przypadkowej stronie.... I wtedy też po prostu otwarłam i przeczytałam:

    List do Efezjan http://www.nonpossumus.pl/ps/Ef/5.php

    W całym fragmencie jest mowa o tym jak mamy się traktować wzajemnie. Jest mowa o tym, że mąż powinien miłować swoją żonę. Nie ma jednak ani wzmianki o tym, że żona ma ma kochać swojego męża. Mówi natomiast o tym, że żona ma SZANOWAĆ swojego wybranka. I to odnosi się do wszelkich relacji z mężczyznami. Bo tak zostaliśmy stworzeni- każdy z nas potrzebuje czegoś innego. Kobiety potrzebują czuć się lubiane czy kochane a mężczyźni potrzebują nade wszystko czuć się szanowani. Ba! Mój kolega stwierdził nawet, że okazywanie szacunku i miłości to to samo.

    No dobrze powiecie pewnie jak ja wtedy ;). Przecież szanuję swojego ojca, kolegę, chłopaka, przyjaciela..... Więc o co jeszcze chodzi? Stwierdzenie to zaprowadziło mnie do pewnej rozmowy z pewnym mężczyzną, który wytłumaczył mi rzecz logiczną, na którą w swej kobiecej emocjonalności nigdy nie wpadłam. My kobiety bardzo lubimy kiedy okazuje nam się lubienie czy miłość prawda? Kiedy nam jej się nie okazuje w różnych drobnych i większych gestach wątpimy w jej istnienie. I tak samo jest z szacunkiem u mężczyzn. Kiedy nie jest okazywany po prostu nie istnieje. I wtedy zrozumiałam, że moje zachowanie kiedy wywoływało to niezrozumiałe zranienie, żal czasem złość chociaż nie miało takich intencji było po prostu dla mężczyzn, których spotkałam w życiu zaprzeczeniem okazywania im szacunku.

    Jak my kobiety okazujemy brak szacunku ;)

    Po pierwsze podważamy opinie. Jakiś czas temu poprosiłam pewnego mężczyznę mi bliskiego o poradę w sprawie kupna nowego laptopa. Poświęcił mi czas, wybrał i wskazał co powinnam kupić abym była zadowolona z nowego nabytku. Pojechałam do sklepu i oczywiście zaczarowana gadulstwem pana sprzedawcy przywiozłam do domu coś zupełnie innego. Nie zrobiłam tego specjalnie przecież aby kogoś zranić. Jedyne o czym myślałam w sklepie to żeby ten sprzedawca już dał mi spokój i żeby wyjść jak najszybciej z tego sklepu z czymkolwiek na czym da się pisać..... Zadowolona, że mam to za sobą wróciłam do domu, pochwaliłam się nabytkiem... O reakcji chyba nie muszę pisać? A jednak chociaż widziałam złość i rozczarowanie tym co zrobiłam to do końca nie wiedziałam co .... teraz już wiem podważyłam opinię, nie zdałam się na zdolność podjęcia dla mnie najlepszej decyzji.... Okazałam brak szacunku.


    Po drugie nie szanujemy możliwości. Nie dalej jak wczoraj poprosiłam mojego ojca o to aby skręcił mi komodę. Komoda jest dość skomplikowana z powodu dużej ilości różnych szuflad. Gdzieś w połowie skręcania ojciec stwierdził, że musi odpocząć. Ja niewiele myśląc w dobrej wierze wzięłam instrukcję i zaczęłam skręcać szuflady myśląc, że w ten sposób po prostu ulżę i pomogę. Oczywiście nie powkręcałam tych śrubek, które należało przez co szuflady nie otwierały się jak miały. Widziałam irytację mojego taty na moje poczynania ale kompletnie nie wiedziałam jak mam to ugryźć bo przecież ja chciałam tylko pomóc!. Po złożeniu tej nieszczęsnej szuflady gdzieś przy popołudniowej herbacie udało mi się na ten temat porozmawiać z tatą. Czułam się rozgoryczona tym, że złości się, że chciałam dobrze i okazałam pomoc. Inna sprawa, że całkiem "zbabrałam" sprawę ;). Myślałam, że może o to jest zły. Ale okazało się, że nie. Jest zły bo chciałam to zrobić sama, cichaczem, po kryjomu.... Co to oznaczało dla mojego ojca? Że biorę sprawy w swoje ręce bo nie wierzę, że On da radę. Gdybym wierzyła, że da radę to nie robiłabym tego za niego... Okazałam brak wiary w Jego możliwości, brak zaufania w stosunku do Jego chęci. Brak wiary w możliwości mężczyzny jest okazaniem Mu braku szacunku.

    Nie okazujemy szacunku publicznie. Sama nie dawno byłam nieświadomie sprawcą takiego zajścia z moim udziałem ale chyba jeszcze zbyt bardzo to świeże żeby o tym pisać. Przypomina mi się jednak wiele takich sytuacji z małżeństwa mojej siostry i następujące po nich "ciche dni". Moja siostra ma upodobanie do krytykowania swojego męża publicznie. Wytyka wtedy różne sprawy, których nie dopilnował. Zapytałam Ją kiedyś dlaczego tak robi. Odpowiedziała, że to ostatnia deska ratunku, żeby porozumieć się ze swoim mężem. Liczy na to, że jak skrytykuje go publicznie to ten zawstydzony w końcu zrobi to o co go prosi. Mówiła też o tym, że Jej mąż ma widocznie zbyt wielkie ego aby się postarać coś zrobić i go to nie obchodzi. Widziałam jednak, że to nie przynosi rezultatu. Przy okazji więc zapytałam szwagra dlaczego nie zrobi tego o co prosi żona i to jeszcze publicznie. Odpowiedź? A taka, że On czuje kompletny brak szacunku do jego osoby kiedy żona wypomina mu błędy publicznie. To brak wiary w Jego możliwości. A kiedy żona wątpi w Jego możliwości i okazuje Mu brak szacunku to i On zaczyna wątpić w siebie i wie, że nie dorasta do swojej roli.

    Czytałyście pewnie "Dzikie serce" (jeśli nie to zachęcam). Tak mężczyźni są stworzeni i to jest piękne. Uwielbiają kiedy im ufamy, lubią sami znajdować rozwiązania i czuć się potrzebni. Istnieje taka anegdota o mężczyznach, którzy zamiast zapytać o drogę krążą w kółko autostrady twierdząc z uporem maniaka, że znajdą cel. I tu zawiera się cała prawda. Oni nie jadą, nie szukają adresu pod który mają trafić (nie skręcają komody itd) .. Oni radzą sobie w betonowej dżungli ;). Za każdym razem kiedy mówimy Im co mają robić, poprawiamy, nie ufamy Ich osądom, zdolnością potwierdzamy ich obawy męskiego serca niestety .....

    No dobrze powiedziałam sobie wczoraj - Będę okazywać szacunek poprzez wiarę w Ich możliwości. I dziś Bóg wystawił mnie na próbę chyba czy tak rzeczywiście jest ;).Co więcej postawił mnie w sytuacji z drogą i mapą....  Musiałam pojechać z szwagrem do zupełnie nieznanej nam miejscowości i odnaleźć pewną firmę na pewnej nowej ulicy. Wjechaliśmy w miasto a jedyne co wiedzieliśmy oprócz nazwy firmy i ulicy to to, że znajduje się na drugim końcu dość dużego tego miasta. W mapie nawigacji ulicy nie było. Korciło mnie mnie żeby zatrzymać się i kogoś w końcu zapytać o firmę. Marek jednak twierdził, że znajdzie drogę. Krążyliśmy już tak z pół godziny po tym mieście, czas mijał, ja się denerwowałam. Coś w środku mi mówiło "Racja nie ufam, że znajdzie drogę. Nie zna miasta a wystarczy włączyć przecież zatrzymać się i zapytać.... Co w tym takiego złego". Powstrzymałam się jednak. Kiedy podam pomysł zapytania o drogę powiem tym samym, że nie ufam Jego możliwością.... Za parę minut Marek znalazł drogę. patrzeć jak się z tego cieszy było niesamowite. Chwalił się jeszcze potem innym w różnych rozmowach o tym jak poradził sobie w obcym mieście bez nawigacji i rozpierała go duma. Taka sama jak nas kiedy ktoś pochwali naszego pysznego kotleta schabowego czy nowy wyczyn sernikowy ;).

    To czy zaufamy jest naszym świadomym wyborem. Wiedziałaś o tym, że My jako kobiety mamy niesamowitą moc? Możemy zaufać i wzmacniać tą wiarą mężczyzn, którzy są wokół nas albo nie zaufać i ich pogrążać. Ktoś kiedyś nie pamiętam już kto słusznie powiedział, że za każdym wspaniałym mężczyzną stoi jakaś wspaniała kobieta. Przypomina mi się od razu historia życia Państwa Bachów, z którą możecie się zapoznać chociażby czytając "Małą Kronikę" Anny Magdaleny Bach.
    « Ostatnia zmiana: Wrzesień 04, 2013, 06:15:24 pm wysłana przez LI »

    Offline House

    • Designer
    • Level II
    • *****
    • Wiadomości: 621
    • Liked: 24
    • On poprosił ją o zdjęcie a ona zdjęła...
    • Grupa: 0-
    Odp: Odp: Projekt Piękna
    « Odpowiedź #1 dnia: Sierpień 23, 2013, 09:36:54 pm »
  • Publish
  • szacunek lojalność troska... dla mężczyzny kobieta ,która staje po jego stronie nawet gdyby sie mylił lub nie miał racji czy gdyby to było niezgodne z sytuacja w której oboje się znajdują jest dla mężczyzny jak dowód ich miłości on nie powie jej o tym a może poźniej powie jak bardzo jemu to zaimponowało...bo zatrzyma to dla siebie
    kiedy mężczyznę wspiera kobieta to wtedy on staje na wysokości zadania i jest w stanie zrobić to czego ona potrzebuje i stać się jej nie tylko partnerem ale dopełnieniem

    kiedy kobieta podważa kompetencje swojego mężczyzny, patrzy z politowaniem na niego z boku lub chce sama zrobić to co jemu poleciła zrobić lub co gorsza przy innych ludziach wykazuje jego słabości stawia go w negatywnym swietle.... to w oczach mężczyzny przestaje być jego kobietą a staje się powoli jego wrogiem... któremu on tą drogę znajdzie choćby jej tam nigdy nie było...

    to tak jakby osoby ze soba walczyły udowadniały sobie coś a tak naprawde nie lubiły się nawet i nie odnosiły się do siebie z szacunkiem

    mówi się ,że pieczęcią miłości jest wiernosć kiedy rozbierzemy to rozbudowane słowo na czynniki to zobaczymy ,że pod nim kryje się również lojalność i szacunek
    --
    kobieta która sie często obraża na swojego mężczyznę czy strzela ciagle fochy nie jest tak naprawde jego przyjacielem  tylko jego wrogiem...i vice versa...

       
    « Ostatnia zmiana: Sierpień 25, 2013, 04:01:38 pm wysłana przez House »

    Offline aliemka

    • New
    • Wiadomości: 25
    • Liked: 1
    Odp: Czego nam potrzeba zależnie od płci
    « Odpowiedź #2 dnia: Wrzesień 04, 2013, 06:24:27 pm »
  • Publish
  • No tak....
    Czyli kobiety mają:
    - nie wyrażać swojej opinii jeśli różni się od męskiej
    - nie mówić absolutnie mężczyźnie, że coś robi źle
    - znosić zachowanie mężczyzn nawet jeśli głęboko ja rani

    A gdzie w tym wszystkim prawo wyrażania swojego zdania, bronienia się i asertywność? Gdzie tutaj miejsce na potrzeby kobiety?
    Wychodzi na to, że kobieta ma siedzieć cicho albo ewentualnie przytakiwać lub wyrażać uwielbienie do mężczyzny nawet jeśli on zachowuje się w sposób jej urażający. To tak "trochę" brzmi jak niewolnictwo, poddaństwo czy nie wiem jeszcze jak to wyrazić .....



    Offline LI

    • Modérateur
    • Level I
    • *****
    • Wiadomości: 440
    • Liked: 20
    • Bądź sobą, wszyscy inni są już zajęci ....
    • Grupa: A RH +
    Odp: Czego nam potrzeba zależnie od płci
    « Odpowiedź #3 dnia: Wrzesień 04, 2013, 07:00:29 pm »
  • Publish

  • Przestudiujmy zaobserwowaną dziś przeze mnie sytuację ....

    Moja siostra z mężem świętują dziś rocznicę ślubu.
    Szwagier to nawet nie zapomniał i pobiegł kupić kartkę i kwiaty za raz po pracy :).
    Wbiega do domu, wręcza kwiaty wraz z kartką. Siostra zadowolona, uśmiecha się... Mąż pamiętał o rocznicy (zdażąło mu się wcześniej zapominać). W końcu rozdziera kopertę i czyta życzenia .. I widzę jak w miarę czytania rzednie jej mina, oczy robią się lodowate, usta wyginają w podkowę.....
    Matko! myślę - co na jej tam napisał .......
    Szwagier zauważa wyraz twarzy i pyta co się dzieje żony
    -Nic..
    -Przecież widzę. Powiedz co się stało- nalega.
    -Nic. W porządku wszystko- szorstko odpowiada siostra.
    -Przecież widzę, że coś jest nie ok- nalega szwagier
    - Ta kartka jest dobra na urodziny bo to kartka na urodziny a nie na rocznicę.

    A potem było już tylko gorzej .....

    -Chyba żartujesz! To niemożliwe... niemożliwe- chwyta się za głowę szwagier i kieruje wzrok ku niebu
    -To Ty jesteś niemożliwy - odpowiada siostra z gniewem w oczach.
    -No cóż pomyliłem się widocznie. Daj spokój...
    - Dać spokój? Pomyliłeś się bo Cię nie obchodzę! Jesteś w stanie zauważyć rysę na samochodzie wielkości łebka od szpilki bo auto cię obchodzi!. Ale ja to cię wcale nie obchodzę....
    - Pomyliłem się.. Daj spokój....- juz gniewnie mówi szwagier.
    -Kupujesz mi kartkę urodzinową na rocznicę ślubu i uważasz, że nie będę zła? Wolałabym już żebyś mi nic nie kupował i nie pamiętał- wykrzykuje siostra....
    -Wiesz co.. Przez to jak do mnie mówisz zasługujesz na właśnie kartkę urodzinową na rocznicę ślubu- mówi Marek i wychodzi z domu biorąc psa.... Nie ma go dwie godziny.

    I tak zamiast świętować rocznicę nastały ciche dni ....
    A wszystko przez to, że rozmawiamy innym językiem...
    Gdyby przełożyć to na język wspólny brzmiałoby to tak ....


    -Nic..
    Zapytaj mnie jeszcze raz. Pokaż, że Ci zależy.

    -Przecież widzę. Powiedz co się stało- nalega.

    -Nic. W porządku wszystko- szorstko odpowiada siostra.
    Potrzebuję, żebyś pokazał, że Ci zależy.
     
    -Przecież widzę, że coś jest nie ok- nalega szwagier

    - Ta kartka jest dobra na urodziny bo to kartka na urodziny a nie na rocznicę.
    Przecież kartka na rocznicę ma być wyrazem miłości a nie życzeniami. Nie dałeś mi kartki z wyrazami miłości bo mnie nie kochasz.
     
    -Chyba żartujesz! To niemożliwe... niemożliwe- chwyta się za głowę szwagier i kieruje wzrok ku niebu
    Tak bardzo się starałem i pomyliłem się. To niemożliwe.

    -To Ty jesteś niemożliwy - odpowiada siostra z gniewem w oczach.
    Nie kochasz mnie.

    -No cóż pomyliłem się widocznie. Daj spokój...
    Wybacz mi moją pomyłkę.

    - Dać spokój? Pomyliłeś się bo Cię nie obchodzę! Jesteś w stanie zauważyć rysę na samochodzie wielkości łebka od szpilki bo auto cię obchodzi!. Ale ja to cię wcale nie obchodzę....
    Nie dość się o mnie troczysz.

    - Pomyliłem się.. Daj spokój....- juz gniewnie mówi szwagier.
    Atakujesz mnie. Walczyż ze mną więc przerwij to.

    -Kupujesz mi kartkę urodzinową na rocznicę ślubu i uważasz, że nie będę zła? Wolałabym już żebyś mi nic nie kupował i nie pamiętał- wykrzykuje siostra....
    Czy naprawdę nie zaśługuję na Twoją uwagę, troskę i miłość?

    -Wiesz co.. Przez to jak do mnie mówisz zasługujesz na właśnie kartkę urodzinową na rocznicę ślubu- mówi Marek i wychodzi z domu biorąc psa.... Nie ma go dwie godziny.
    Wycofuje się z tego. Ratuję resztki własnego honoru.



    Tak czy siak zadziałał tu pewien błędny schemat. I nie ma tutaj winnych i obydwie strony są usprawiedliwione i winne zarazem.
    Ona poczuła się odrzucona ponieważ potrzebowała wyznania miłości na rocznicę ślubu a nie koleżeńskich życzeń jak na urodziny. Jako, że zrozumiała to jako komunikat "Nie kocham Cię" zadziałała machina krytyki. Kobiety krytykując nie mają złych zamiarów. Chcą po prostu pokazać co ktoś robi źl, wskazać drogę co robić aby było dobrze.. On krytykę odebrał jako podeptanie i zupełne niedocenienie jego starań, brak szacunku i atak. Broniąc resztek własnego honoru kiedy to mógł popaść w większy gniew, który wyzwoliła w nim reakcja żony dla dobra wszystkich wycofał się na bezpieczną pozycję wychodząc z domu. Niestety w kobiecym języku takie zamilknięcie czy zniknięcie oznacza tylko i wyłącznie opuszczenie jej z powodu tego, że nie jest dla niego ważna.

    Każdy ma inne potrzeby i inaczej wszystko odbiera. Taki zamknięty krąg bez wyjścia jak się zdaje....