A ja to widzę tak .......
Każda emocja czyli także gniew ma jakąś przyczynę. Czyli przyczyna ----->>>> skutek w formie emocji.
Wg mnie też gniew zawsze zastępuje nam jakąś emocje i to jest w tej całej mojej opinii tutaj ważne.
Ale wracając do emocji- każda emocja to wynik jakiejś naszej myśli. Przyczyna każdego stanu emocjonalnego tkwi w naszym myśleniu. Myśleniu o tym co druga osoba miała na myśli zachowując się tak czy inaczej. Czyli zachowanie drugiej osoby, które nam się nie spodobało jest bodźcem, który wywołuje prawdziwą przyczynę.
Ale na przykładzie bo to skomplikowane w teorii mojej chyba.
No to na przykład mamy przyjaciela. Ten przyjaciel jakoś długo już nie dzwoni, nie pisze i nie mamy przez dłuższy czas z nim kontaktu. Przy najbliższej okazji wypominamy przyjacielowi jego zachowanie i oskarżamy, że nas olewa bo nie dzwoni, nie przychodzi, nie pisze.
Prawdziwą jednak przyczyną naszego gniewu jest podświadoma potrzeba tego aby ten przyjaciel się nami interesował, był obecny. Z reguły jednak nie dochodzimy do tego i nie mówimy tego czego potrzebujemy tylko zastępując żal niezaspokojenia potrzeby zamieniamy na uczucie gniewu. Wyrażając gniew zwykle przedstawiamy bodziec jako przyczynę i obwiniamy drugą osobę za nasz gniew. Pragnąc zmiany jej zachowania oskarżamy ją, że zrobiła coś źle i że następnym razem ma to zrobić inaczej.
Efekt jest taki, że nasz przyjaciel wobec oskarżeń zaczyna się bronić. Odpowiedzią na nasz atak jest obrona a najskuteczniejszą formą obrony jest także atak. I wtedy sytuacja staje się beznadziejna .......
Więc moim zdaniem aby przestać się kłócić należy zatrzymać się w momencie kiedy zaczynamy czuć gniew, zastanowić się co ten gniew spowodowało- wejrzeć w siebie i odnaleźć w sobie jaka potrzeba nie została zaspokojona. Oczywiście to nie jest łatwe kiedy od środka zżera nas żal i chęć przelania złości na drugiego człowieka. Pozostaje jeszcze kwestia naszego zachowania się podczas takiego ataku gniewu. Pytanie dlaczego wtedy zamieniamy się w kogoś innego .... nie poznajmeny samych siebie... Otóż moim zdaniem zadajemy innym cierpienie (podświadomie) aby poczuła się ta osoba tak samo jak my. Chcemy aby zrozumiała jak się poczuliśmy i doświadczyła tego samego. Jest w tym też podświadome oczekiwanie w stosunku do drugiej osoby aby przyznała sie do błędu, przeprosiła i obiecała, że nie będzie robić tak nigdy więcej. Ale o tym wie tylko nasza podświadomość a nie druga osoba, która nie siedzi w ukrytych partiach naszego ja.
A to też niewłaściwe zachowanie. Bo ta druga strona nie jest świadoma tego co zrobiła nie tak i całą swoją energię przeznacza na obronę.
Więc też aby przestać się kłócić trzeba umieć rozmawiać o swoich odczuciach i uczuciach bez obwiniania drugiej strony.
Druga strona tez musi chcieć rozmawiać i chcieć zrozumieć.