Dla ludzi wierzących to chyba raczej dzielenie się pewnym skarbem a nie narzucanie wiary dzieciom.
Zawsze taki człowiek jak dorośnie może wiarę zmienić przecież.
Też tak uważam. Poza tym, jeżeli rodzice są NAPRAWDĘ wierzący, to hm... no nie wiem jak to ująć... potrafią przekazać dzieciom istotę tej wiary. Wiecie, bo trzeba by wyjść najpierw od tego, jak sami rodzice traktują wiarę - jeżeli są uduchowieni, praktykują, studiują Pismo (ale są też pełni tych prawdziwych chrześcijańskich wartości, jak miłość do bliźniego i zrozumienie), to dzieci wzrastające w takim domu rzadko kiedy chyba wyłamują się. Inaczej sprawa wygląda, kiedy ktoś z góry narzuca Ci coś, samemu nie potrafiąc dać przykładu

To tak, jakby ktoś próbował Cię na siłę nauczyć czegoś, czego sam nie rozumie.
Co do zmiany wyznania, osobiście uważam, że żeby podjąć takie kroki (bo decyzję samą w sobie można jeszcze zmienić, póki kroków się nie podejmie

) należy najpierw poznać to, w czym "tkwimy" obecnie. Myślę, że dużym błędem jest stwierdzenie, że coś nam nie pasuje, zanim zdążymy to naprawdę dobrze poznać. A żeby dobrze poznać jakieś wyznanie czasem i życia nie starczy
