Kiedyś jak opowiada moja mama mieć mgr to było coś. Pamiętam, że moją nauczycielką w klasach 1-3 była kobieta która miała "tylko" maturę.
Dziś magistra (czy licencjat) ma chyba co 3 młody dorosły. Statystyki mówią, że około 50% osób w wieku 19-25 lat studiuje. Mówi się, że "papierek" zdobyć dziś bardzo łatwo, że uczelnie czy prywatne szkoły, których się namnożyło nie trzymają poziomu. Nie wiem- nie mam porównania co było kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu.
Z tego co obserwuję w firmie, w której pracuję takie osoby, które mają licencjat czy magistra i tak i tak szukają jakiejkolwiek pracy. Bo pracy dla tylu osób z wyższym wykształceniem nie ma i nie będzie.
Więc co myślicie na ten temat: warto się mordować na tych studiach czy nie?