Marzec 29, 2024, 11:51:33 am

Autor Wątek: To be, or not to be  (Przeczytany 2355 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Da Vinci

  • New
  • Wiadomości: 11
  • Liked: 0
To be, or not to be
« dnia: Styczeń 02, 2013, 12:48:26 pm »
  • Publish
  • http://images.colourbox.com/thumb_COLOURBOX4149683.jpg

    Oryginał
    HAMLET

    To be, or not to be: that is the question:
    Whether 'tis nobler in the mind to suffer
    The slings and arrows of outrageous fortune,
    Or to take arms against a sea of troubles,
    And by opposing end them? To die: to sleep;
    No more; and by a sleep to say we end
    The heart-ache and the thousand natural shocks
    That flesh is heir to, 'tis a consummation
    Devoutly to be wish'd. To die, to sleep;
    To sleep: perchance to dream: ay, there's the rub;
    For in that sleep of death what dreams may come
    When we have shuffled off this mortal coil,
    Must give us pause: there's the respect
    That makes calamity of so long life;
    For who would bear the whips and scorns of time,
    The oppressor's wrong, the proud man's contumely,
    The pangs of despised love, the law's delay,
    The insolence of office and the spurns
    That patient merit of the unworthy takes,
    When he himself might his quietus make
    With a bare bodkin? who would fardels bear,
    To grunt and sweat under a weary life,
    But that the dread of something after death,
    The undiscover'd country from whose bourn
    No traveller returns, puzzles the will
    And makes us rather bear those ills we have
    Than fly to others that we know not of?
    Thus conscience does make cowards of us all;
    And thus the native hue of resolution
    Is sicklied o'er with the pale cast of thought,
    And enterprises of great pith and moment
    With this regard their currents turn awry,
    And lose the name of action.--Soft you now!
    The fair Ophelia! Nymph, in thy orisons
    Be all my sins remember'd.

    Józef Paszkowski
    HAMLET

    Być albo nie być, to wielkie pytanie.
    Jestli w istocie szlachetniejszą rzeczą
    Znosić pociski zawsitnego losu
    Czy też, stawiwszy czoło morzu nędzy,
    Przez opór wybrnąć z niego? - Umrzeć - zasnąć -
    I na tym koniec. - Gdybyśmy wiedzieli,
    Że raz zasnąwszy, zakończym na zawsze
    Boleści serca i owe tysiączne
    Właściwe naszej naturze wstrząśnienia,
    Kres taki byłby celem na tej ziemi
    Najpożądańszym. Umrzeć - zasnąć. - Zasnąć!
    Może śnić? - w tym sęk cały, jakie bowiem
    W tym śnie śmiertelnym marzenia przyjść mogą,
    Kiedy zrzucimy z siebie więzy ciała,
    To zastanawia nas: i toć to czyni
    Tak długowieczną niedolę; bo któż by
    Scierpiał pogardę i zniewagi świata,
    Krzywdy ciemiężcy, obelgi dumnego,
    Lekceważonej miłości męczarnie,
    Odwłokę prawa, butę władz i owe
    Upokorzenia, które nieustannie
    Cichi zasługi stają się udziałem,
    Gdyby od tego kawałkiem żelaza
    Mógł się uwolnić? Któż by dźwigał ciężar
    Nudnego życia i pocił się pod nim,
    Gdyby obawa tego obcego nam kraju,
    Skąd nikt nie wraca, nie wątliła woli
    I nie kazała nam pędzić dni raczej
    W złem już wiadomym niż uchodząc przed nim
    Popadać w inne, którego nie znamy.
    Tak to rozwaga czyni nas tchórzami;
    Przedsiębiorczości hoża cera blednie
    Pod wpływem wahań i zamiary pełne
    Jędrności, zbite z wytkniętej kolei,
    Tracą nazwisko czynu. - Ha! co widzę?
    Piękna Ofelia! - Nimfo, w modłach swoich
    Pomnij o moich grzechach.
    « Ostatnia zmiana: Luty 25, 2013, 04:30:59 pm wysłana przez LI »