Nie jestem psychologiem, więc to co napiszę, specjalista mógłby ładniej ująć... ale gdzieś spotkałam się z taką listą błędów w komunikacji.
Sformułowania typu: czy "każda" kobieta... , bo on "zawsze"... itp są skazane na klęskę, bo zawsze jest jakiś wyjątek, czyli zdanie jest nieprawdziwe. Często takie uogólnianie wywołują emocje w rozmowie, druga strona zaczyna się zaprzeczać, robi się dyskusja zupełnie niezwiązana z sytuacją.
U mnie w rodzinie "rządzi" mówienie za drugą osobę np. "nie poszłabyś po zakupy" - zamiast mogłabyś iść po zakupy, albo "nie będę pytać, bo i tak nie pozwolisz mi, na pewno nie pozwoliłabyś mi kupić Coli" - zamiast mogę kupić sobie Colę? itp
Zdarzają się Wam takie sytuację, które już na początku - po "słowach-kluczach", wiadomo jak się skończą?