Zastanawialiście się kiedyś jak nazwy produktów wpływają na to czy je kupimy czy nie…
Ja jakoś wcześniej tematu nie rozgryzałam. Do dzisiaj kiedy błysło mi przez myśl, że np takie farby do włosów mają w sobie w nazewnictwie kolorów w większości coś do jedzenia.
I tak na przykład (się nawet pofatygowałam do półki sklepowej):
- gorzka czekolada
- cappucino
- kawa z toffi
- ciemna czekolada
- mleczna czekolada
- dojrzała porzeczka
- ciemna śliwka
- szampański blond
- orzechowe kakao
ird..
I jak to działa? Skojarzenia się tworzą jakieś. Bo jak, na farbie, która stała na półce obok, na takim samym odcieniu inny producent napisał ciemny brąz to mnie to nie ruszyło. Ale tę „gorzką czekoladę” to ja chcę mieć od razu
......