Jestem z natury spokojna, niestety. I, jak to Aphro określa, eteryczna. Rzadko się denerwuję, rzadko oceniam, rzadko, a nawet bardzo rzadko podnoszę głos. Taka mimoza, sirota, chodząca łagodność.... Zauważyłam, że ludziom, takim którzy mnie nie znają dobrze, łatwiej robić ze mnie cel zadawania trudnych pytań. Na ogół na nie nie odpowiadam wprost, udzielam odpowiedzi wymijających lub żadnych. Ale skala niegrzeczności i wścibstwa zawarta w treści tych pytań doprowadza moją duszę do spazmów. Choruję potem w samotności długo. Nie umiem się na to uodpornić.
Lista zakazanych pytań (od razu na nie odpowiem):
1. Dlaczego jesteś sama?
Jestem sama? Czyżby? W rozumieniu większości znanej mi populacji "sama" oznacza "nie masz chłopa". Ano nie mam, a kto ma? W dotychczasowych związkach zdarzało mi się słyszeć, że jestem czyjąś dziewczyną. Zaraz, zaraz, chwilunia. Ja nie jestem czyjaś. A ktoś nie jest mój. Ja do nikogo nie należę i nie życzę sobie, by ktoś należał do mnie. Jestem sama, bo marzę o związku, w którym mam własną część życia, on również, a gdzieś po drodze spotykamy się w części wspólnej. Raz mi się taki związek zdarzył. Nie wierzyłam w to szczęście i odeszłam. Dziś tego bym nie zrobiła....
2. Dlaczego jesteś taka szczupła (niektórzy używają "pieszczotliwego" określenia chuda). Może masz anoreksję?
Nie mam. Jestem drobna, zawsze byłam. Ale czy to samo pytanie zadaje się komuś otyłemu? Zazwyczaj nie, bo nie wypada, bo to niegrzeczne. Dlaczego zatem ludność myśli, że w drugą stronę wypada i jest grzeczne? Gdy słyszy się to od tylu lat, to można się zdołować. Traci się dystans, naprawdę... Nikt nie zdaje sobie sprawy, że to potem ja zostaję z taką oceną i przestaję akceptować własne ciało. Jest mi przykro. Po prostu, jest mi przykro.
3. Dlaczego nie masz dzieci?
Bo nie mam, nie chcę, nie lubię itd. Wtedy się słyszy "jak urodzisz, to ci się odmieni!" A co będzie, jak mi się nie odmieni? Co wtedy? Na dziecko jestem chyba zbyt odpowiedzialna. Nie muszę nikomu tłumaczyć, że sześcioro moich dzieci straciłam, że nie dane mi było ich urodzić, zobaczyć... Nie mam obowiązku gadać, że po chemioterapii jestem jaka jestem. Że mój stan zdrowia może spowodować, że urodzę i zaraz umrę. Jestem po prostu zagrożona. Jeden z moich byłych teściów na ten argument powiedział, że przecież można zaryzykować, a w razie czego, to oni tatusiowi pomogą wychować... Rozmiar taktu pana teścia siedzi mi w umyśle do dziś, przy czym teraz ma miejsce w szufladzie z poczuciem humoru. Wtedy nie.
Ludzie nie rozumieją też, że ja zwyczajnie mam prawo decydować o własnym ciele i własnym podejściu do macierzyństwa. I do pasji. No bo, czy w ciąży mogłabym wyruszyć na rajd? Nie, bo jestem odpowiedzialna. Nie mam też kasy dla siebie, a powiedzenie, że Bóg dał, to i Bóg nakarmi nijak do mnie trafia.
4. Dlaczego nie weźmiesz kredytu na mieszkanie, tylko błąkasz się po jakichś loftach, pracowniach, magazynach?
Bo lubię się tak błąkać. Bo nie mam w sobie chęci posiadania. Bo nie wiem gdzie jest moje miejsce na Ziemi. Bo nie wiem, czy ja to miejsce na pewno chcę znaleźć. Bo czuję się w ten sposób wolna, swobodna.
5. Czy jesteś szczęśliwa?
Tak. Jestem. Ale tu zazwyczaj pada lista tego, czego nie mam, więc na pewno szczęśliwa nie jestem, więc po co się tak kryję. Jakoś nikt nie wpadł na myśl, że moje szczęście, to mój stan umysłu. Cóż....