Marzec 28, 2024, 02:05:20 pm

Autor Wątek: "Sierota Europy" - tekst z "Historykonu".  (Przeczytany 3284 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

wiesiek

  • Gość
"Sierota Europy" - tekst z "Historykonu".
« dnia: Maj 26, 2013, 03:35:18 pm »
  • Publish
  • Poniższy tekst został zaczerpnięty z "Historykonu" bez dokonywania w nim większych zmian.   

    26 maja 1828 w tajemniczych okolicznościach na ulicach Norymbergi pojawił się Kaspar Hauser – znajda o nieustalonej tożsamości. Spekulowano o jego powiązaniach z wielkoksiążęcą dynastią badeńską. Postać zwana „Sierotą Europy“.

    Fascynujący przypadek Kaspara Hausera nie jest zwyczajną historią zdziczałego dziecka włóczęgi nieznanego pochodzenia. Wszystkie aspekty tyczące się jego historii owiane są mgłą tajemnic, których nikt nie zdołał do tej pory wyjaśnić. Kim był? Skąd przybył? Jak zmarł?

    26 maj 1828 roku był dniem wolnym od pracy i na ulicach Norymbergi panowały pustki. Między godziną czwartą, a piątą miejscowy szewc Georg Weickmann zauważył dziwnego chłopca między piętnastym, a osiemnastym rokiem życia, przywdzianego w podniszczone chłopskie ubranie i poza paroma słowami nie potrafił mówić. Jedynymi przedmiotami świadczącymi o tożsamości chłopca były znalezione przy nim dwa listy.
    Autor pierwszego, zaadresowanego do kapitana Wesseniga z czwartego szwadronu szóstego regimentu kawalerii, prosił owego kapitana o wzięcie chłopca pod opiekę lub też w przeciwnym razie powieszenie go bądź zarżnięcie. Według drugiego listu znalezionego przy chłopcu, napisanego najprawdopodobniej przez matkę do jego poprzedniego opiekuna, urodził się on 30 kwietnia 1812. Późniejsze badania wykazały, że oba listy - jeden datowany na 1828, a drugi na 1812 rok, zostały napisane przez tę samą osobę, na tym samym rodzaju papieru i tym samym atramentem.

    Weickmann zaprowadził chłopca do domu Wesseniga - jednak kapitana nie było w domu. Służba zaoferowała jedzenie i picie, ale chłopiec zaczął pluć piwem i kiełbasą sprawiając wrażenie jakby nigdy wcześniej nie spożywał niczego podobnego. W końcu zaakceptował posiłek w postaci ciemnego chleba i zwykłej wody. Sprawiał wrażenie jakby targał nim nieopisany ból, nieustannie płakał i lamentował. Wypytywany powtarzał tylko - "Chcę byc kawalerzystą, jak mój ojciec" i "Koń! Koń!". Na kolejne pytania reagował płaczem i słowami "Weiss nicht". W końcu uznano go za jakiegoś dzikusa i położono w stajni, po czym natychmiast usnął. Kiedy to kapitan Wessenig wrócił do domu, oznajmiono mu o przybyciu dziwnego gościa, zażądał natychmiastowego widzenia się z nim. Był nie lada problem w obudzeniu chłopca z głębokiego snu, gdy jednak się wybudził był bardzo oczarowany uniformem, jaki miał na sobie Wessenig. Jak wszyscy inni, kapitan nie potrafił odpowiedzieć kim jest nieznajomy. Następnie zabrano go na komendę policji, podano mu kartkę papieru i pióro każąc coś napisać, ten niespodziewanie podpisał się
    imieniem Kaspar Hauser.
    Kolejne dwa miesiące spędził w miejskim więzieniu pod opieką strażnika Andreasa Hiltela. Odwiedzało go tam wielu ciekawskich, co sprawiało mu wiele radości. Miał dojrzałość psychiczną sześciolatka. Uśmiechał się, chodził jak małe dziecko i nie potrafił używać palców. Nie chciał jeść nic oprócz chleba i wody. Burmistrz Binder twierdził, że chłopak obdarzony jest doskonałą pamięcią, co jego zdaniem świadczyło o szlachetnym urodzeniu. Kaspar cierpiał też na powtarzające się ataki katalepsji i epilepsji. Na jednej z rąk miał ranę i znaki szczepienia, co mogło sugerować na pochodzenie z wyższych klas społecznych. W końcu nauczył się mówić na tyle, że był w stanie opowiedzieć swoją historię.

    Kaspar Hauser twierdził, że przez większość życia przebywał w ciasnej, ciemnej celi ze słomianym posłaniem, mając jako zabawkę drewnianego konika i psa - chłopiec wierzył, że te zabawki były żywe. Nawet po wielu miesiącach, spędzonych w Norymbergi, chłopiec nie rozumiał dlaczego te zabawki, jakie wówczas otrzymał, nie były prawdziwymi zwierzętami. Żywił się wyłącznie chlebem i wodą. Czasami podawano mu środek nasenny i wtedy ktoś zmieniał mu ubranie, strzygł go i obcinał paznokcie. Pierwszym człowiekiem, jakiego ujrzał, był mężczyzna, który nauczył go wypowiadać zdanie: "Chcę być żołnierzem, jak mój ojciec" i pisać nazwisko Kaspar Hauser. Mówił też, że nigdy nie chorował i tylko raz odczuł ból, kiedy to został uderzony przez owego mężczyznę za to, że zachowywał się zbyt głośno. Blizny po tym wydarzeniu zostały. Mężczyzna ten zawsze pilnował, aby Kaspar nie ujrzał jego twarzy, aż pewnego dnia wyprowadził go z celi na świat. Oszołomiony zemdlał, a następną rzeczą, jaką pamiętał, był dzień, w którym pojawił się w Norymberdze.
    Wkrótce tajemniczym chłopcem zainteresowała się cała Europa, odwiedzało go coraz więcej gości. Niektórzy zaczęli łączyć go z rodziną Wielkiego Księcia Badenii, ze względu na pewne podobieństwo fizyczne. Jego rodzicami mieliby być Karol Ludwik Badeński, książę Badenii i jego żona Stefania, adoptowana córka Napoleona I.
    Słynny prawnik Paul Johann Anselm von Feuerbach, prezes bawarskiego sądu apelacyjnego, zajął się sprawą Hausera. Chłopak został oddany pod opiekę profesora Georga Fryderyka Daumer`a. Zdołał się nieco przystosować do nowego życia i otoczenia. Potrafił już odróżniać rzeczy żywe od martwych. Rozwinął się na zdrowego, inteligentnego i normalnego mężczyznę, który bardzo szybko opanował język niemiecki - aczkolwiek zawsze używał obcego akcentu. Rozwinęło się w nim poczucie humoru, pisał listy i eseje oraz opanował sztukę jeździectwa konnego dosłownie w kilka dni ku zdumieniu miejscowej kawalerii.
    Wkrótce Kaspar zaczął być ciekawy własnej przeszłości. Napisał własną autobiografię, która została publikowana w kilku gazetach. Zaczął jeść mięso i wszystko inne czego nie próbował wcześniej i jego kondycja zaczęła się znacznie poprawiac.

    W niedzielę, 17 października 1829 roku, doszło do pierwszej próby zabójstwa Hausera - nieznany człowiek ubrany na czarno wtargnął do mieszkania opiekuna i zaatakował go rzeźniczym nożem raniąc Kaspara w czoło. Cios wymierzony był prawdopodobnie w gardło, ale chłopiec zdołał wykonać unik i napastnik nie trafił.
    Zemdlał i znaleziono go nieprzytomnego, leżącego w piwnicy. Podczas majaków, Kaspar wymamrotał "Dlaczego chcesz mnie zabić, nigdy nie zrobiłem ci niczego złego, nie zabijaj mnie! Nie chcę być zamknięty, nigdy mnie nie wypuścisz - nie zabijaj mnie. Chcesz mnie zabić zanim zrozumiem, czym jest życie! Musisz mi wytłumaczyć, dlaczego mnie zamknąłeś!"...
    Wkrótce zdołał wyzdrowieć. Powiedział, że napastnik miał na sobie czarny szal przykrywający twarz i czarny kapelusz. Tajemniczy mężczyzna użył słów - "Musisz umrzeć zanim opuścisz miasto". Napastnik miał niski i cichy głos, który Kaspar rozpoznał jako głos mężczyzny, który trzymał go w celi.
    Kilka dni wcześniej nieznajomy nikomu mężczyzna pojawił się w mieście i dopytywał o zdrowie Hausera. Pomimo gruntownych poszukiwań nie udało się odnaleźć napastnika.
    Kilka dni po próbie zamachu, niedługo po śmierci Wielkiego Księcia Badenii, przybył do Norymbergii angielski bogacz i arystokrata, Lord Filip Henry, przyjaciel rodziny Badeńskiej i próbował zobaczyć się z Hauserem. Pojawiały się pogłoski, że morderstwo było zainicjowane przez księcia Badenii, który rzekomo był prawdziwym ojcem chłopca. Hauserem zainteresował się również lord Stanhope. Zasypywał chłopaka prezentami, zaprzyjaźnili się. Dostarczał pieniądze na utrzymanie chłopca. Opowiadał mu o jego domniemanych królewskich rodzicach.
    Jakiś czas później lord Stanhope udał się na spotkanie z Księżną Badenii Stefanią. Pokazał jej kopię autobiografii Hausera. Księżna po przeczytaniu tekstu zapłakała i desperacko pragnęła zobaczyć się z Kasparem.

    Druga próba morderstwa - 14 grudnia 1833 Kaspara Hausera zwabiono do ogrodów dworskich. Obiecano mu, że dowie się czegoś o swoim pochodzeniu. Tam nieznajomy sprawca ugodził go nożem w pierś, przebijając płuco. Hauser zdołał wrócić do domu, lecz zmarł od odniesionej rany trzy dni później. Nie zidentyfikował napastnika. Podczas przeszukiwania ogrodów, nie odnaleziono narzędzia zbrodni. Znaleziono tylko portmonetkę z krótkim liścikiem następującej treści - "Hauser będzie w stanie powiedzieć wam, jak wyglądam, skąd pochodzę i kim jestem. Aby zaoszczędzić mu tego, sam to wyjawię. Jestem z … przy granicy z Bawarią … Nazywam się MLO”.
    Gdy Kaspar leżał umierający, powiedział tylko "Wiele kotów umiera przez myszy"...
    Pochowano go na wiejskim cmentarzu, stawiając nagrobek z tablicą i napisem „Tu spoczywa Kaspar Hauser, zagadka swoich czasów. Narodził się w nieznanych okolicznościach, jego śmierć owiana jest tajemnicą”.

    W roku 1996 dokonano analizy plamy krwi z ubrania Hausera, które przechowywane było po jego morderstwie w policyjnym archiwum. Analiza jednak wykluczyła pokrewieństwo z dynastią Księcia Badenii. Jednak niezależni badacze sceptycznie podchodzili do analizy tylko z jednego źródła, więc w 2002 roku dokonano ponownych badań DNA zebranych z innych pozostałości po tej tajemniczej postaci. Zbadano kosmyk włosów, przechowywany przez jednego z opiekunów oraz z kilku innych przedmiotów. Ponowna analiza wykazała że kod DNA rożni się tylko w jednym punkcie - co nie wyklucza ani nie potwierdza w 100 procentach jego powiązania z rodziną Księcia Badenii. /K.M.

    (Źródło obrazka - Caspar Hauser oder Die Trägheit des Herzens)

    http://s14.postimg.org/oehcvl1nx/431012_468362383242993_1164163842_n.jpg


    "Historykon" jest to fanpage na Facebooku. Prezentuje w popularnej formie treści związane z historią Polski i Świata. Warto polubić. POLECAM.