Nie każda ciąża jest planowana, LI. Może kobieta po prostu nie być jeszcze gotowa na takie poświęcenie.
No właśnie skoro ktoś widzi to jako poświęcenie to to niezdrowe jest.
Ja to rozumiem Mothyl. Ale chodzi mi głównie o to, ze kobiety wypierają się prawdziwego powodu powierzania dziecka opiekunce na cały etat. Wzbraniają się, że stracą pracę a nie umieją się same przed sobą i otoczeniem przyznać, że po prostu nie są gotowe na takie "poświęcenie" i wolą pracować na nianię niż siedzieć 24 h/dobę z pociechą.
O ile nie wygląda to tak, że mama wychodzi do pracy zanim dziecko się obudzi a wraca - kiedy już śpi (no takiego modelu nie pochwalam), da się jak najbardziej zbudować zdrową, ciepłą relację matka-dziecko, tylko wówczas trzeba być gotowym oddać maluchowi 150% siebie, w ciągu wspólnego popołudnia, wieczoru czy weekendu.
Mówisz, pierwsze 2-3 lata najważniejsze, ale w jakim sensie? Każdy etap rozwojowy charakteryzuje się czymś "najważniejszym". Jeśli chodzi o 2-3 latki,
No tak ale popatrzmy jak to wygląda w 90% przepadkach...
Mama wstaje o 6:00 aby przygotować siebie dziecko do dnia z opiekunką i siebie do pracy.
O 8:00 wybiega z domu żeby na 9:00 zdążyć do pracy.
Wychodzi z pracy o 17:00.
Do domu dociera o 18:00.
Szykuje obiad i gdzieś w pomiędzyczasie rozmawia z dzieckiem.
o 19:30 szykuje dziecku kąpiel i o 20:30 kładzie je spać.
I tak przez 5 dni w tygodniu.
O obowiązkach sobotnich nie wspominam niech będzie, że weekend jest cały dla dziecka chociaż to nierealne.
A co do najważniejsze 2-3 pierwsze lata życia dziecka to: oczywiście każdy etap jest ważny ale te pierwsze 2 lata są najważniejsze jeśli chodzi o poczucie bezpieczeństwa na przykład. Dużo by się rozpisywać ale dziecko kształtuje się o ile dobrze pamiętam w 90% do 3 roku zycia właśnie. Jeśli coś w tym etapie pójdzie nie tak to trudno to potem nadrobić
(
http://pediatria.mp.pl/prawidlowyrozwoj/rozwojspoleczny/show.html?id=69703)
Sądzę, że niezależnie od wieku więzi z matką nic nie zastąpi, ale nie uważasz, że mama będąca przez 1-2-3 lata non stop w domu może też dziecku... spowszednieć? Oczywiście, że nie mam na myśli mamy, która jest 24h/dobę przez 3 lata z dzieckiem w domu. I dla zdrowia psychicznego mamy a tym bardziej dziecka wskazane jest aby i mama i dziecko przebywali pewien czas bez siebie (kilka-kilkanaście godzin w tygodniu).
Z doświadczenia widzę, że praca mamy nie osłabia relacji z dzieckiem, a wręcz przeciwnie, wzmacnia i uczy dziecko zdrowego egoizmu kiedy ono ma świadomość, że mama nie jest jego własnością, ale kiedy już wraca od innych obowiązków, może być tylko dla niego. Taka wyczekana mama, to jest dopiero radochaOk. Zdrowy nietoksyczny, nieoplatający kontakt matki z dzieckiem. Ale ja widzę wokół inne przykłady. Takie jak podałam powyżej. Półroczniak, który widzi mamę na bonjour i na kąpiel wieczorną. Cały dzień spędza z nianią. To z kim on buduje więź? Nie z mamą tylko z nianią.
Mam pracuje żeby nie stracić pracy, z której pensja i tak nie starcza na opłacenie opiekunki.
Dla mnie paranoja i tyle..
Ja byłam w domu przez 2,5 roku. Zdrowo- miałam swoje zajęcia gdzieś w tygodniu zostawiałam małą pod opieką innych. Zdarzyło mi się wyjechać kilka razy na 2-3 dni w tym czasie.
I śmiem twierdzić, że żadna praca, żadne pieniądze ani nic innego nie są warte tego czasu.
Myślę, że gdzieś to trzeba wyważyć własnie.