Oh God... nie znoszę być stawiana w niezręcznych sytuacjach tego typu :|
Dlatego zwykle moją pierwszą reakcją na prośbę o ustosunkowanie się do czyjegoś wyglądu, atrakcyjności jest odpowiedź pytaniem: "a dlaczego MNIE (do jasnej anielki) o to pytasz"? Serio - nie jestem jurorką konkursów piękności i jedyne na czym mogę się oprzeć, to moje własne, subiektywne odczucia. Chyba nie kryłabym oburzenia, że ktoś w ogóle ma czelność stawiać mnie w takiej sytuacji

Mówiąc szczerze, na pytanie o atrakcyjność nie potrafiłabym (w takie sytuacji, jaką Li opisałaś) odpowiedzieć jednym słowem. Ba, nawet jednym zdaniem. Strzeliłabym tej osobie po buzi istnym elaboratem na temat atrakcyjności szeroko pojętej i postarała się dać do zrozumienia, że gdzieś tam, w tym szerokim zakresie pojęcia "atrakcyjność" się mieści.
Co powiedzieć kobiecie, która atrakcyjna nie jest, ale się stara? Może, "jesteś nieporównywalnie atrakcyjniejsza niż byłaś rok temu, trzymaj tak dalej". I mean, come on, szczerość polega na tym, że mówimy komuś to, co faktycznie myślimy, a jeżeli patrząc na kogoś (znajomego) myślimy tylko o jego brzydocie zewnętrznej, to chyba świadczy o naszej własnej powierzchowności.
Inna sprawa, że jeżeli ktoś zadaje nam pytanie o własną atrakcyjność, ewidentnie szuka komplementu, a nie prawdy.
Jeśli już trzymamy się wyglądu, to inaczej zupełnie sprawa wygląda w gronie prawdziwie zaufanych przyjaciół. moja ekipa np. jest na tyle "otwarta", że nikt nikogo o nic pytać nie musi, każdy każdemu i tak wytknie co myśli