Kościół mówi, że zmartwychwstaniemy ciałem i duszą. Co to oznacza? Ciało jest zasobnikiem pamięci dla
duszy. Wszystkie ważne doświadczenia zbieramy przy pomocy ciała. W ciele przeżywamy radość, miłość, ból. Gdy pójdziemy do Boga z ciałem i duszą, to, co stanowi o naszej osobie,
zostanie uratowane w Bogu. Możemy wyrazić to też inaczej. Filozof Gabriel Marcel powiedział kiedyś o miłości: „Kochać znaczy powiedzieć do kogoś: Ty, ty nie umrzesz". W miłości tkwi przeczucie, że jest wieczna, że nie można z niej wypaść. Dotyczy to po pierwsze miłości Boga do nas, która spotkała nas w Jezusie Chrystusie. W chwili śmierci nie wypadniemy z tej miłości, której w Jezusie Chrystusie wciąż doświadczamy, na przykład gdy
jednoczymy się z Nim w Komunii Świętej. Ale dotyczy to również miłości między ludźmi.
W każdej miłości kryje się przeczucie, że miłość jest silniejsza niż śmierć. Chrześcijanie żyją z przekonaniem, że po śmierci znowu się zobaczymy. Są listy wojenne, w których walczący
pisali do swoich żon i dzieci pełni ufności: „Zobaczymy się ponownie". Byli przekonani, że choć wrogowie mogą zniszczyć ich życie, nie zniszczą ich miłości. Ich miłość przetrwała
śmierć. Śmierć rozdzieliła kochające się osoby tylko fizycznie, ale nie mogła zniszczyć miłości. A miłość ta znajdzie swoje dopełnienie w wieczności.
http://s12.postimg.org/5l0njku21/1374313_607535645951467_1307563337_n.jpg
-------------------------------------------------------------------
Wyobrażam sobie cienisty ganek domu stojącego wśród wspaniałej zieleni i fioletu lawendy. Wnętrze rozświetlają promienie popołudniowego słońca. Na stole w pokoju stoi wazon ze świeżymi kwiatami. Obok na starej komodzie fotografie tych, których kocham. W powietrzu unosi się cudowna woń jakiś przysmaków dobiegająca z kuchni. Stół jest już zastawiony śliczną porcelaną .... Jakiś głos wypowiada moje imię .... Czuję, że w jednej chwili ogarnia mnie spokój, którego nigdy wcześniej nie zaznałam... łaska, przychylność...
"Witaj moja córko. W końcu jesteś w domu!".
Tak sobie wyobrażam ten moment spotkania kiedy mi szczególnie źle. Kiedy nie widzę sensu tutejszych ziemskich cierpień, trosk i tej całej walki. To pomaga mi sobie przypomnieć, że jestem tutaj tylko na chwilę i że jednak to wszystko jest po coś. Tak naprawdę jednak nie jestem sobie w stanie nawet wyobrazić tego spotkania bo mój mały ludzki rozum nie jest w stanie wyobrazić sobie tej całej MIŁOŚCI.
http://s21.postimg.org/m39xdxqjn/1374148_607017449336620_687155653_n.jpg
------------------------------------------------------------
"Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu"
(Dzieje Apostolskie 20, 35)
Prawda?
Ale też sobie uświadomiłam ostatnio jednak, że umiejętność przyjmowania jest także błogosławieństwem. Owszem jest okazaniem niewystarczalności naszej. Ba! Trudno pokazać czasem swoją zależność od ludzi - zwłaszcza jeśli boimy się odrzucenia.
Wiara w Boga jednak nie jest życiem niezależnym i samodzielnym.
To przecież Bóg nieustannie odpowiada na nasze potrzeby ucząc nas otrzymywać. Życie w przyjaźni z ludźmi też powinna być oparta na równowadze dawania i brania. Przyjęcie pomocy od osoby, która wyciąga do nas ręce jest takim zaproszeniem do przekazywania sobie miłości.
http://s9.postimg.org/cmp6anjwr/1379491_606606779377687_835571397_n.jpg
--------------------------------------------------------------------
"Powiedziano ci, człowiecze, co jest dobre.
I czegoż żąda Pan od ciebie,
jeśli nie pełnienia sprawiedliwości, umiłowania życzliwości
i pokornego obcowania z Bogiem twoim?" (Mi 6,8)
Długo wydawało mi się (zresztą całkiem jeszcze niedawno

), że Bóg mówiąc mi, że stworzył mnie abym zmieniała świat oczekuje ode mnie wielkich rzeczy. Myślałam nad objęciem prezydentury albo zostaniu organizatorem wielkiego dzieła misyjnego

)))). Myśl o tym, że tak naprawdę zwyczajnie się do tego nie nadaje potrafiła mnie frustrować i coś tam mi szeptać z tyłu głowy o mojej beznadziejności.....
Odnalazłam niedawno powyższy fragment Biblii i doszłam do wniosku, że nie muszę czynić wielkich rzeczy aby Bogu się podobać.
Wielcy działacze robią wielkie rzeczy lecz to nie jest ważniejsze dla Boga niż nasze małe, ciche, dobre uczynki. Zwyczajna uczciwość, życzliwość, opieka nad innymi z oddaniem, szacunek do drugiego człowieka....... (tutaj wstaw swoją dowolną listę dobrych rzeczy

)
http://s18.postimg.org/xhgbbakpx/1374937_605499479488417_192923837_n.jpg
--------------------------------------------------------
"Bo całe prawo wypełnia się w tym jednym nakazie:
Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego" (Ga 5,14)
Dobrze jest kochać innych jak się kocha samego siebie. Ale co robić jak samej siebie za bardzo kochasz? Jeżeli zawsze siebie krytykujesz, koncentrując się tylko na swoich wadach, a nigdy na zaletach? W tym wypadku nie byłoby zbyt dobrze przenosić krytycyzmu i warunkowej miłości na innych .
Sugestia? Pozwól aby miłość Boga uzdrowiła Twoje wyobrażenie o tym kim jesteś. Pozwól pokazać sobie całą swoją siłę. mądrość i ogromny potencjał, które On w Tobie dostrzega. A kiedy już zaczniesz kochać siebie zdrową miłością własną, będziesz gotowa pokochać innych w sposób, o jakim On nam mówi
http://s9.postimg.org/sfyq4uw7f/1376418_604857262885972_563881578_n.jpg
---------------------------------
Piękna,
zapewne już wiesz, że w Twoim życiu zdarzają się trudne chwile. Jednak to, że są takie chwile nie jest tak ważne, jak Twoje zaufanie, że Bóg wyprowadzi z nich dobro. Ważne jest to, że nawet kiedy wydaje Ci się, że Twoje życie nie jest łatwe nadal Go kochasz i nawet w ciężkich chwilach żyjesz według tego co On Ci mówi.
Jezus zmartwychwstał trzeciego dnia a nie pierwszego. Najważniejsza jest wiara, że trzeci dzień nadejdzie nawet jeśli będziesz się czuła jak zamknięta w grobowcu. Niejednokrotnie przekonałam się, że wiara w Niego i ufność w Jego odkupienie owocuje "zmartwychwstaniem z grobu" naszych problemów, trosk i złych emocji.
http://s7.postimg.org/5mm2zfp3r/1378732_604661799572185_1567117339_n.jpg
--------------------------------------
"Jak byłem z Mojżeszem, tak będę z tobą, nie opuszczę cię ani (nie) porzucę." (Joz 1,5)
Po śmierci Mojżesza Bóg zawołał Jozuego, aby ten zajął jego miejsce. To zapewne było przerażające dla Jozuego gdyż ludzie widzieli w Mojżeszu duchowego olbrzyma. Jozue mógł zwątpić .... Ale tego nie zrobił. Nie patrzył na swoje obawy i wątpliwości. Nie patrzył na ludzi. Zamiast tego patrzył na Boga a On pomógł mu stanąć na miejscu Mojżesza. Na każdym kroku przekonywał się o Bożej wierności.
http://s24.postimg.org/hvwjy2axd/1385491_604251339613231_1763350707_n.jpg
---------------------------------------------------------
http://s22.postimg.org/gcw5jlxot/7856_587710894600609_886419059_n.jpg
------------------------------------------------------
http://s24.postimg.org/dpgawh0pd/1209438_586982954673403_261326789_n.jpg
-------------------------------------------------------
"Wznoszę swe oczy ku górom:
skąd nadejść ma dla mnie pomoc?
Pomoc moja od Pana,
który stworzył niebo i ziemię.
On nie pozwoli, by potknęła się twa noga,
ani się nie zdrzemnie Ten, który ciebie strzeże.
Nie zdrzemnie się ani nie zaśnie
Ten, który czuwa nad Izraelem.
Pan Ciebie strzeże,
jest cieniem nad tobą,
stoi po twojej prawicy.
We dnie nie porazi cię słońce
ani księżyc wśród nocy.
Pan cię uchroni od zła wszelkiego,
ochroni twoją duszę.
Pan będzie czuwał
nad twoim wyjściem i powrotem,
teraz i po wszystkie czasy."
Ps 121, 1-8
http://s22.postimg.org/k6plsrf0t/1234602_586820491356316_1500997832_n.jpg
--------------------------------------------------------
http://s10.postimg.org/ucj6j4s5x/944249_568415769863455_967845479_n.jpg
http://s23.postimg.org/pb8wanhwn/995113_567659996605699_1601602932_n.jpg