Jestem przeciwna karze śmierci.
I choć często emocje domagają się zemsty, to nie mamy prawa odmówić żadnemu człowiekowi prawa do przeanalizowania swojego życia, do żalu za błędy i wzrostu duchowego.
Owszem, jestem również przeciwna utrzymywaniu przez społeczeństwo wszystkich penitencjariuszy, ale uśmiercenie kilku nie rozwiąże tego problemu.
2. jak inaczej wychować społeczeństwo i pokazać, że państwo nie będzie tolerować takich okrutności?
3. dlaczego morderca ma być w lepszej sytuacji niż ofiara? morderca po dokonaniu zbrodni w więzieniu ale może żyć a ofiara już nie...
Jeżeli ktoś nie doświadczył stanu ograniczenia wolności, to nie będzie wiedział jak bardzo uciążliwa jest to kara. Zmierzenie się z życiem często jest większą karą niż jego pozbawienie.
Aby pokazać powagę kary należałoby więcej o tych karach mówić, a za zbrodnie zasługujące na karę śmierci należałoby orzekać wyroki dożywotnie z klauzulą wykluczającą skrócenie kary.
Morderca skazany na wieloletnie np. 25 letnie więzienie wcale nie jest w lepszej sytuacji niż ofiara. Wręcz przeciwnie.
Owszem, żyje, ale w więzieniu, bez możliwości prowadzenia normalnego życia np. w rodzinie, bez możliwości korzystania ze świata. Ale to nie jest najgorsze.
Dramat takiego więźnia zaczyna się wtedy, gdy po 25 latach izolacji opuszcza zakład.
Mija bramę i ..., i nie potrafi odnaleźć się w świecie, który przez te 25 lat baaaaaardzo się zmienił.
Wyobraźcie sobie teraz człowieka, który w wieku np. 20 lat popełnia przestępstwo, za które sąd orzeka 25 lat. Po odbyciu kary, wychodzi na wolności w wieku 45 lat, czyli człowiek w sile wieku, ale sam...
Bez domu, bez pracy, w świecie, którego nie rozumie i który go odrzuca. Jego i jego więzienne papiery.
Są ośrodki, które mają za zadanie pomóc takim ludziom, ale wielu z nich nie potrafi się już odnaleźć w świecie, a wielu wraca do więzienia.
Zabicie mordercy nie wróci życia jego ofierze, ale czy wtedy my nie staniemy się mordercami?