Ja osobiście uważam, że śmierci nie ma. Dusza ludzka istniała przed narodzeniem przebywając w świecie idei, a po zamieszkaniu w ciele (w materii w której zachodzą zmiany, w tym śmierć) traci wiedzę przez zapomnienie, a przypomnieć może sobie wędrując w różne ciała, zwierzęce czy ludzkie dzięki dostrzeganiu piękna w jego rozmaitości, które jest podobne do świata idei, świata prawdziwego, nie złudnego jak ten materialny. Tak jak rośliny i wszystko inne umiera z naturalnej przyczyny tak sama materia jest wieczna, ponieważ coś nie powstaje z niczego, jeżeli już coś jest to musi być wieczne, inaczej byłoby zagrożone nicością, która nie ma miejsca w 'czymś'. Istota która przypomni sobie prawdziwy cel wszystkiego, wie o nieśmiertelności, wieczności swojej duszy. Ja próbuje tłumaczyć to tak:
Skoro coś nie powstaje z niczego, lecz również z czegoś, to jest więc cały czas tym samym czymś. Jest to wieczna materia. Ludzie jako Istoty składające się z materii mają tyle wspólnego z tym co było przed powstaniem wszechświata i z samym wszechświatem co sama materia do materii samej. Zatem materia czyli ciało które ginie w sposób naturalny, uczestniczy dalej w materii jako materia sama. Skoro więc materia jest wieczna bo jest 'czymś', a czymś musi być 'coś' bo nic to po prostu nic, czyli brak czegokolwiek to w ten sposób musi istnieć dusza i musi być tego wszystkiego sens. Więc skoro dusza jest wieczna i istniała przed zamieszkaniem w ciele musiała mieć jakiś cel wieczności swej od zawsze na zawsze. Celem tym jest dobro i piękno. Ażeby więc poznać prawdę o złu należy przypomnieć sobie to, że to dobro jest wieczne, a zło umiera przez wiedzę o bycie prawdziwym.