Takie papierowe... długopisem.. wkładali do koperty, naklejali znaczek.
A ja takie listy, które ktoś mi wysłał dziś odnalazłam. Najstarszy ma 16 lat
. Mocno zniszczony jest, poplamiony, coś musiało się na niego wylać miejscem bo zamazany. Ale ja doskonale pamiętam co tam ktoś napisał.
I inne listy są. Od przyjaciółek wyznania co im w duszy grało akurat wtedy.... i od K. i od P. ..... i kartki z wakacji od ciotki, i kartki ręcznie robione na Boże narodzenie przez kuzynkę...
Miło tak sobie usiąść i poczytać. Pamięć ulotna jest.
Jakie my problemy miałyśmy z J. i M. w tych listach. Zupełnie inne niż teraz, inne spojrzenie na świat... jak inne osoby.... Jakby te listy pisał ktoś inny....
I zapomniałam, że z K. to mieliśmy swój alfabet, żeby nikt tych listów nie mógł odczytać. K. go skomponował na podstawie jakiegoś starożytnego języka ale ja już nie pamiętam jakiego. Zadziwiające jest jednak to, że ja nadal te listy pisane tym naszym alfabetem potrafię odczytać. Po tylu latach..
Ale ja te listy wciąż mam. Chowam chociaż mocno poniszczone już są.. przeżyły kilka przeprowadzek.. gdzieś w koncie schowane... I nigdy by mi na myśl nie przyszło, żeby je wyrzucić...
Smsów czy maili nie mam sprzed pół roku. Dlaczego? Nie wiem.. jakąś mniejszą wartość mają niż odręcznie napisane słowa.... może za dużo tego i nieistotne.. nie wiem...
Szkoda, że ludzie przestali pisać listy ....
A może się mylę? Pisze ktoś jeszcze papierowe listy?