Nie ma dwojga takich samych ludzi. Przychodzimy na świat z wrodzonymi cechami temperamentu. To temperament decyduje o naszym prawdziwym „JA”.
Grecki lekarz Hipokrates już 2400 lat temu podzielił ludzi na 4 typy temperamentalne:
Sangwinik – optymistyczny, radosny
Melancholik – pogrążony w myślach, wierny i wytrwały
Choleryk – impulsywny i drażliwy
Flegmatyk – powolny, niezawodny.
Nikt z nas nie reprezentuje w całości jednego z wymienionych typów, ale raczej ich kombinacje.
Określenie rodzaju temperamentu może pomóc w zrozumieniu siebie i innych ludzi.
Najbardziej naturalne są połączenia typów osobowości: sangwinik – choleryk oraz flegmatyk-melancholik.
Połączenia uzupełniające, to: sangwinik – flegmatyk oraz choleryk – melancholik.
Przeciwieństwa, to: sangwinik – melancholik i flegmatyk – choleryk.
Kiedy w jednej osobie zderzą się przeciwieństwa temperamentalne, prowadzi to do powstania konfliktów
wewnętrznych i związanych z nimi problemów emocjonalnych. Człowiek taki ma dwie twarze – jedna z nich, to wyuczona maska. Maskowania uczymy się już w dzieciństwie, kiedy nie mogąc sprostać oczekiwaniom, ani nie mając wpływu na zmianę trudnych sytuacji, stosujemy zachowania, które pomagają przetrwać.
Na przykład towarzyski sangwinik, chcąc zasłużyć na pochwałę wymagających rodziców, nauczycieli (a w
życiu dojrzałym – przełożonych lub partnera) nałoży maskę poważnego, odpowiedzialnego melancholika lub odwrotnie: melancholik za wszelką cenę będzie udawał sangwinika.
Te przeciwstawne postawy przejawiają się także w przeciwstawnych emocjonalnych skłonnościach i dochodzą
do głosu np. w konflikcie wewnętrznym „pracować, czy nie pracować?”. Spokojny flegmatyk woli odpoczywać,
a energiczny choleryk czuje się winny, nie pracując. Problem ten zwykle rozwiązuje się sam – poprzez podział
życia na dwie części – harówka w pracy, odpoczynek w domu. A co ma zrobić prowadzący firmę w domu, albo
chwilowo bezrobotny?
Tak, czy owak, osoby niezintegrowane temperamentalnie postrzegane są jako zafałszowane, nieczytelne. Trudno
z nimi współpracować, a jeszcze trudniej ich szanować.