Kilka lat temu poszłam na rozmowę o pracę. Odwaliłam się jak na odpust. Poszłam pod wskazany adres a tam.. taka klitka w rodzaju komórki na chowanie sprzętów do sprzątania a nie biuro. Mało tego. Osoba rekrutująca nie dość, że się nie przedstawiła ani z nazwiska ani ze stanowiska to jeszcze przez cała rozmowę paliła papierosy- jednego od drugiego. W tym małym powiedzmy czymś co miało być biurem nic przez ten dym nie było widać. Pracy nie dostalam ale to chyba nawet dobrze.