Nie Traveler ….. to nie tak
Mądrze się w teorii a życie jest życiem i nasze emocje są emocjami, które teorii za bardzo słuchać nie chcą

.
Ale brnąc w temat…
Ja sobie to tłumaczę tak..
Dlaczego nie akceptujemy rzeczywistości?
Dlatego, że oczekiwaliśmy/oczekujemy czegoś innego.
Dlatego, że sądzimy że coś innego od życia/losu/Boga nam się należy.
Dlatego, że nam czegoś brakuje.
A czy ktoś nam obiecywał inny scenariusz życia?
Czy ktoś nam powiedział przy narodzinach, że nasze życie będzie wyglądać tak i tak?
Czy mamy prawo sądzić, że nam się coś od kogoś/życia/losu/Boga należy?
Nie.
Więc w odniesieniu do czego mamy pretensje, żal, czujemy rozczarowanie.
To mniej więcej wygląda tak w moim pojmowaniu…… przekładając sytuację.
Wyobraźcie sobie, że ktoś dla Was ważny mówi tak:
- Ponieważ Cię kocham dam Ci prezent. Tak bez okazji, bez powodu.
Cieszymy się bo prezenty ogólnie cieszą prawda .
Zdzieramy papier kolorowy, wstążki, otwieramy pudełko.
I co tam jest? Klocki.
Robimy zdziwioną minę. Szybko zdziwienie zamienia się w rozczarowanie
Z pretensją do sprawcy prezentu mówimy:
- Co ja mam z tymi klockami zrobić? Gdybyś dał mi iPhona to byłbym szczęśliwy.
I teraz mamy do wyboru:
1. użalać się i mieć pretensje do darczyńcy, że to klocki a nie iPhone, wyrzucić klocki, zniszczyć klocki,
2. cieszyć się z klocków i dobrze je wykorzystać wg własnego uznania zbudować to co jest możliwe do zbudowania… bo innego prezentu nie będzie, mogliśmy wcale nie dostać prezentu, mogliśmy w paczce znaleźć coś gorszego np. sparciałe śmierdzące jajo

.
Zawiera się w tym chyba wdzięczność za prezent i w jakimś stopniu pokora, akceptacja.
Wszystko jest tak jak powinno być, jak ma być.
Ale i tutaj czai się niebezpieczeństwo w takim myśleniu.
Bo jeśli ktoś w tę akceptację, pokorę pójdzie za bardzo to nie zrobi nic.
Będzie uważał, że nic od niego nie zależy. Na zasadzie odkładam klocki i co się z nich zbuduje to ja na to nie mam wpływu.