A ja zwolennikom darwinowskiej teorii ewolucji polecam ksiażkę Darwin's Black Box: The Biochemical Challenge to Evolution”, czyli „Czarna skrzynka Darwina: biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu”.
W niej to autor prof. biochemii Michael J. Behe wskazał problemy, na jakie napotykają zwolennicy teorii ewolucji już przy wyjaśnieniu rozwoju najprostszej komórki. Największym znich jest problem, że systemy komórkowe należa do „nieredukowalnie złożonych”. Oznacza to, że dany system potrzebuje licznych składników, aby funkcjonować, co wyklucza, żeby mogły powstać w wyniku ewolucji, jak wyobrażał to sobie Karol Darwin.
Behe zilustrował to na podstawie pułapki na myszy. Otóż zgodnie z teorią Darwina pułapka taka na myszy złozona z wielu częsci (podstawa, klapka, spręzyna) nie mogłaby powstać. Teori Darwina zakłada bowiem, że powstałaby w efekcie samoulepszania. Nie może sama podstawa pułapki na myszy złapać myszy, potem trochę więcej jak doda sobie spręzynę, a potem trochę więcej złapać myszy jak doda klapkę. Wszystkie części pułapki muszą być na swoim miejscu, zanim można złapać jakieś myszy. Podobnie jest z systemami biochemicznymi, które nie funkcjonowałby, gdyby zabrakło w nich nawet jednego składnika.
James Shapiro, biochemik z Uniwersytetu Chicagowskiego, napisał:
„Nie ma żadnych szczegółowych darwinowskich ujęć ewolucji jakiegokolwiek podstawowego biochemicznego lub komórkowego systemu, są tylko rozmaite nieugruntowane spekulacje”.