Tęsknicie? Jak sobie z tym poradzić w pełni?
Tęsknota ma różne zabarwienia. Czasami nas napędza, niczym motor, do działania. W moim języku jest to tęsknota za miejscem. Bądź za kimś, kogo dawno nie widziałam, ale wiem, że niedługo zobaczę. Wtedy mam dużo energii. Tęsknota mnie pcha do przodu.
Ale mam też takie uczucie tęsknoty bardzo, bardzo bolesnej. Gdy wiem, że coś już nie wróci. I niby z czasem ten ból się zaciera, blaknie, już się wydaje, że sobie poradzę, a tu bach! Wystarczy drobny impuls z zewnątrz, żeby zawyć z tęsknoty. Czasami jest to jakiś zapach, smak, czasami miejsce, a czasami muzyka. Tak jak teraz. Unikałam pewnych melodii, ale radio o tym nie wie. Właśnie zagrało tego mojego unikacza..
No i zawyłam. Bo coś już nie wróci. A ja znów poczułam, przypomniałam sobie, jak bardzo pragnę, by być tam i z tamtymi ludźmi. Owszem, są inni, inne miejsca. Ale to wcale nie oznacza, że zapomniałam o tamtych. Nie chcę zapomnieć. Ale tęsknić też nie chcę.
Czyli walka z tęsknotą za czymś znów rozpoczęta. I tak w kółko. Syzyfowa robota. Bezpieczeństwo emocjonalne czas odzyskiwać ponownie.
Radzicie sobie?